W FSO znów pojawiły się Fiaty, Polonezy i Warszawy. W piątek trzynastego może się zdarzyć wszystko, od ataku Jasona Voorheesa aż po przybycie wiosny zimą. Dziś był ten przyjemny przypadek, czyli otwarcie Wystawy klasyków w FSO. To już czwarty sezon muzeum w tym miejscu. Jak będzie tym razem?
Będzie dobrze, każdy kto odwiedzi dawną halę lakierni FSO zostanie zwycięzcą. Twórcom wystawy, czyli Fundacji Ochrony Zabytków Przemysłu i Techniki oraz Muzeum Miałem Kiedyś Takiego, przy mocnym współudziale właścicieli terenu, firmy Okam, udało się zgromadzić naprawdę bardzo ciekawy zestaw pojazdów. Poza tym świetną robotę robi tutaj klimat znikającej fabryki. Tu historię czuć nie tylko w pojazdach, ale także w murach, bruku, ogólnie na całym terenie.
Wystawa klasyków w FSO jest czynna sezonowo i tylko w co drugi weekend. Sezon 2024/25 rozpoczyna się już w sobotę 14 września. Kiedy się zakończy? To zależy od właścicieli terenu i planowanej inwestycji – zapewne wystawa będzie trwała przez cały przyszły rok, a być może dłużej.
W lakierni zobaczymy mnóstwo aut, motocykli i rowerów. Gros z nich jest produkcji polskiej, większość z FSO, ale nie brakuje także produktów ze „zgniłego zachodu” czy z bratnich krajów RWPG.
Teraz muzeum, kiedyś nowe miasteczko
Teren FSO już za chwilę stanie się wielkim placem budowy. Większość terenu należy do spółki Okam, która posiada tu ponad 60 ha pod inwestycje. Jak mówią sami przedstawiciele dewelopera: „nie tworzymy budynków, tworzymy miejsca”. Tak też będzie tutaj, bowiem projekt F.S.O. Park, który tu w ciągu najbliższych 10 lat powstanie, to propozycja nietypowa i niebanalna. Do tej pory przyzwyczailiśmy się do inwestycji omijających szerokim łukiem historie miejsca, dziedzictwo kulturowe, kontekst społeczny. Tu ma być inaczej. Budynki nawiązują do hal fabrycznych, pozostanie oryginalna brama wjazdowa, a także kilka najciekawszych i najstarszych budynków pamiętających FSO. Oprócz tego będzie sporo zieleni, sam park pośrodku nowego miasteczka ma mieć ok. 10 ha. Inwestor nie chowa historii, ani przeszłości tego miejsca, a wręcz uwypukla go – stąd nazwa inwestycji, nawiązania w nazwach budynków, no i wystawa, która być może zostanie na terenach FSO na dłużej, tylko w innej formie. Podobnie można było stworzyć na nowo Ursus. Można było, ale tego nie zrobiono.
Wystawę stworzono w budynku lakierni FSO, która powstała w połowie lat 90., za czasów Daewoo-FSO. To ten sam budynek, w którym otwierano wystawy w poprzednich latach. Tym razem brakuje kompletnej linii lakierniczej, która dawała ten niesamowity entourage dla pojazdów zabytkowych. Tego nie ma, ale klimat FSO pozostał i nadal jest to jedna z ciekawszych wystaw pojazdów zabytkowych w kraju. Muzeum powraca z tą samą fundacją na czele i wieloma osobami, które tworzyły poprzednie ekspozycje. Widać w tym wszystkim pasję i wielkie zaangażowanie.
Piątek, trzynastego, w FSO
Punktualnie o godzinie 10.00 dyrektor i twórca merytoryczny tej wystawy, Maciej Bień z Automobilklubu Polski i Muzeum Miałem Kiedyś Takiego, otworzył czwarty sezon wystawy. Na konfederacji prasowej, którą prowadził Wojciech Jurecki, były red. nacz. Magazynu Classicauto, towarzyszył mu m. in. Zbigniew Mikiciuk, były przewodniczący komisji pojazdów zabytkowych Automobilklubu Polski. Właściciel obecnego Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach w 1991 r. otwierał podobny przybytek w dawnej Fabryce Norblina na Woli. Wówczas członkowie AK Polski mieli wreszcie swój kąt na pokazywanie aut. Podobnie ma być w tym miejscu, które ma integrować miłośników pojazdów zabytkowych i kreować nowe pomysły wokół tego tematu.
Co zobaczymy w FSO?
Większość samochodów zgromadzonych w dawnej lakierni to produkty FSO. Od Warszaw przez Syreny do Fiatów 125p, Polonezów i nawet Daewoo. W sali poświęconej FSO pokazano robiącą spore wrażenie bramę wjazdową do zakładu – tą którą pamiętamy z ulicy Kotsisa. Wokół zgromadzono wszelkie pojazdy z metką FSO, w tym Polonezy Analogi, Polskiego Fiata 127p czy Zastavę 1100p. Są także Syreny 101 i 102, są także najstarsze Polonezy oraz FSO 125p pickup w wersji angielskiej. Na górze, gdzieś na antresoli, przygląda się temu wszystkiemu niedokończony Chevrolet Aveo, który pozostał w tym miejscu po zakończeniu produkcji w 2011 r.
Oprócz tego w FSO znajdziemy pełen wachlarz polskiej motoryzacji – od maluchów, przez Cinquecento, dostawczaki z Lublina, Nysy i Antoninka po pożarnicze Stary, radiowozy i karetki pogotowia. Jest też sekcja pojazdów z Francji, ZSRR, CSRS czy Szwecji. Są pojazdy japońskie, angielskie czy po prostu przedwojenne.
Jest po prostu dobrze i ciekawie. Gorąco polecamy.
Bilety do nabycia tylko poprzez internet na stronie Fundacji Ochrony Zabytków Przemysłu.